• facebook
 

Niech żyje rozrywka! Niech żyje ZAKR!

Jan Majdrowicz

 

Rys. Jacek Frankowski

Rys. Jacek Frankowski

Dziewiątego grudnia roku pamiętnego 1981 spotkał mnie prawdziwy zaszczyt: zostałem wybrany na prezesa świeżo powołanego Oddziału Warszawskiego, największego z oddziałów Związku Polskich Autorów i Kompozytorów ZAKR, zrzeszającego czołowych polskich twórców z dziedziny rozrywki, obecnych i tych, którzy są już historią, jak na przykład dwaj jego pierwsi prezesi: Tadeusz Sygietyński i Julian Tuwim.

 

Niestety moja satysfakcja trwała zaledwie 4 dni.

 

13 grudnia pan Jaruzelski wypowiedział nam swoją wojnę. Związek zawieszono.

 

 

Przez pięć miesięcy byłem prezesem bez możliwości legalnego działania.

 

Potem represje stanu wojennego nieco zelżały i rozpoczął się czas intensywnych prac, które pomogły kolegom przetrwać okres największej zapaści ekonomicznej kraju.

 

Kiedy na półkach sklepowych, nawet w Delikatesach, dyżurował ocet, w naszym „sklepiku” można było dostać dobra, od których wówczas kręciło się w głowie.

 

Wtedy to mój nieuświadomiony zapał społecznikowski doszedł do głosu z taką siłą, że dałem się wybrać na następne kadencje – trzy w Oddziale Warszawskim i dwie w Zarządzie Głównym Związku.

 

Mam tę wielką satysfakcję i poczytuję to sobie za honor, że mogłem przeprowadzić ZAKR przez trudne lata zmian ustrojowych, zachowując jego niezależność i samowystarczalność finansową.

 

Uzyskaliśmy to przede wszystkim dzięki naszemu kabaretowi „Warsztat”, własnej Agencji Koncertowej, wydawnictwu – Dance Music oraz corocznym Warsztatom Piosenkarskim i Międzynarodowemu Festiwalowi Piosenki MALWY – imprezom sponsorowanym przez Ministerstwo Kultury i Sztuki.

 

Mówiąc o piosence mam przede wszystkim na myśli tzw. piosenkę środka, najpiękniejszy owoc twórczości moich kolegów. Ten subtelny ze swej natury gatunek ginie w zgiełku, z wielką trudnością przebijając się do masmediów. W mniejszym stopniu dotyczy to piosenek dawniejszych, które ożywając w nowych opracowaniach stają się już klasyką.

 

Natomiast o los satyry można być spokojnym. Nie gnębiona przez cenzurę, do syta żywi się codziennością naszego życia i pełną osobliwości polityczną rzeczywistością.

 

Jestem przekonany, że sytuacja piosenki ulegnie poprawie z chwilą otrzymania licencji przez Rozgłośnię Twórców RADIO ART, która powstaje z naszej inicjatywy.

 

Radio ART jest godnym naśladowania przykładem współpracy na rzecz stabilizacji finansowej związków twórczych, które w nowej rzeczywistości muszą inaczej dbać o interesy swoich członków.

 

Chodzi o to, aby nie tracąc przywilejów, uzyskały prawa związków zawodowych. Tak widzę naszą przyszłość. Mam nadzieję, że i wówczas ZAKR nie straci tego, czego dorobił się w ostatnich latach: uznania władz i godnego miejsca w rodzinie związków twórczych.

 

Zawsze jednak najważniejsze dla mnie było i jest uznanie kolegów – dzisiejszych jubilatów.

 

Myślę, mam taką nadzieję, że trochę sobie na to zasłużyłem.

 

Proszę Państwa, 50 lat minęło. W historii to zaledwie chwila, ale jakże ważna dla tych, którzy ją przeżyli. Liczy się jednak to, co przed nami.

 

Niech żyje rozrywka! Niech żyje ZAKR!