• facebook
 

„Dziękuję wszystkim, którzy dla mnie pisali” – Jerzy Połomski

Z Jerzym Połomskim rozmawia Marek Gaszyński

 

– Czy byleś związany przez dłuższy czas z jakimś jednym kompozytorem, czy wszystkich kompozytorów „traktowałeś tak samo”?

 

– Przede wszystkim chciałbym zacząć od gratulacji ZAKR-owi i wszystkim twórcom, którzy należą do tego związku. Myślałem, że będę mógł te gratulacje złożyć ze sceny, ale teraz jak wiadomo wszystko jest otwarte głównie dla młodych. Co do Twojego pytania, to i tak, i nie… Kompozytorem moich pierwszych piosenek, które nagrałem dla Radia, był Jerzy Harald – „Piosenka dla nieznajomej”, „W ogrodzie”, „Ludzie, ludzie jak ten czas leci”. Pan Jerzy mieszkał i tworzył na Śląsku, i jako ciekawostkę chcę powiedzieć, że nigdy się nie spotkaliśmy. Byłem świeżym absolwentem Szkoły Teatralnej, trafiłem do Radia i tam z biurka Dyrektorskiego (nie będę mówił, którego Pana Dyrektora od muzyki rozrywkowej), dostawałem zlecenia, na które nie miałem najmniejszego wpływu, zresztą wtedy nawet bym nie śmiał odmawiać, czy wybrzydzać. Nawet o tym nie myślałem – ale teraz, z perspektywy czasu uważam, że powinienem w to jednak ingerować. Nagrałem sporo piosenek, których nie powinienem nagrywać, które mi się nie podobały, nie bardzo mi odpowiadały. No, ale tak już się stało. Wracając cło Jerzego Haralda – ani go nigdy nie poznałem, ani nie śpiewałem z jego orkiestrą. Moich pierwszych nagrań dokonałem z orkiestrą Kazimierza Turewicza, potem Edwarda Czernego, a jeszcze później nagrywałem z wieloma różnymi orkiestrami i zespołami. Jednym z kompozytorów piszących dla mnie u progu kariery był Adam Markiewicz. Pisał mi piosenki dziecięce, a także takie ówczesne przeboje, jak „Czerwona czapeczka”. Te piosenki pasowały do mojej młodej osobowości i sprawiały mi dużą przyjemność. Wtedy też śpiewałem kompozycje legendarnych już twórców — Zygmunta Karasińskiego i Jerzego Petersburskie­go. Właśnie pod jego pieczą nagrałem wielki przebój „Młodym być i więcej nic”.

 

– Powiedz nam, czy to raczej Ty szukałeś „swoich ” kompozytorów, czy to oni trafiali do Ciebie?

 

– Tak się u nas dzieje i działo, że była zawsze pogoń za nowymi twarzami, nowymi głosami, w związku z tym na ogól dostawałem jakieś sygnały od kompozytorów, że coś dla mnie mają. Sam nie musiałem za tym biegać. Wracając do kompozytorów, którzy dla mnie pisali – na przykład Jerzy Abratowski, wspaniały muzyk, który niestety krótko pisał w Polsce, potem, po tragicznym wypadku z Ludmiłą Jakubczak, wyjechał do USA. On dla mnie skomponował „Ściany mają uszy”. Pisała też dla mnie urocze piosenki urocza Franciszka Leszczyńska, autorka wielu piosenek dla dzieci, Pani szalonej mądrości, bardzo przyjazna i opiekuńcza. Doskonale czułem się pod jej opieką. Wiek i doświadczenie Pani Franciszki pozwalały jej być wobec mnie bardziej krytyczną. Chciałbym też oddać honor innym Paniom, które dla mnie komponowały. Urszula Rzeczkowska, także już nie żyjąca, stworzyła jeden z moich największych przebojów „Cała sala śpiewa z nami”. No i Pani Alina Piechowska, która gdzieś zagubiła się w Paryżu, a dla mnie przed laty skomponowała piękną piosenkę „Moja miła, moja cicha, moja śliczna” do słów Ireneusza Iredyńskiego, też. już nie żyjącego poety.

 

Dalej chcę wymienić nazwiska innych kompozytorów, z którymi współpracowałem – Adam Skorupka i „Iść za marzeniem” do tekstu Jacka Korczakowskiego, Jerzy Derfel, który komponował dla mnie piosenki o tematyce warszawskiej, m.in. cło słów Jonasza Kofty i K.I. Gałczyńskiego. Był Bogusław Klimczuk również z piosenkami o Warszawie. Bardzo ważnym był w moim życiu Jerzy Andrzej Marek, któty tyle komponował do pięknych tekstów Adama Kreczmara. Oni napisali dla mnie wiele wspaniałych piosenek, z których najbardziej cenię „Daj”. Śmierć Adama Kreczmara była dla mnie wielką strata, nie tylko zresztą dla mnie, w ogóle dla całej kultury polskiej. Wielkim rozdziałem w moim piosenkarstwie była wieloletnia współpraca z Jackiem Szczygłem, kompozytorem wielu doskonałych przebojów, jak np. „Tak daleko nam do siebie”, „Kłam, że mnie kochasz”, „Nie zapomnisz nigdy”, „Tylko ona jedna”, „Kiedy miłość odchodzi”, „To wina Kopernika”… Tej długiej współpracy z Jackiem sprzyjała nasza długoletnia praca estradowa. On był założycielem grupy instrumentalno-wokalnej „Ptaki”, z którą odbyliśmy wiele turnee krajowych i zagranicznych.

 

Tak się jakoś składa, że ci ludzie, których nazwiska wymieniłem, teraz mniej piszą, nie mogą się dopasować – by użyć tego znanego określenia – do trendów, jakie panują we współczesnej muzyce rozrywkowej. Co do współcześnie piszących kompozytorów, to pragnę gorąco podziękować za wszystkie moje piosenki Włodzi­mierzowi Korczowi i Sewerynowi Krajewskiemu. Nadal cieszę się kompozycjami, które mi czasem proponują Roman Orłów, Marek Sart i Mikołaj Hertel, który skomponował mi ładne piosenki: „Szeptem malowane” oraz „Sen, który się spełnia”, nagrany w duecie z Alą Majewską. Co do duetów, to miałem ich niewiele w swoim życiu – nie dasz wiary, że dopiero teraz, dla potrzeb telewizji, stanęliśmy przy wspólnym mikrofonie z Ireną Santor!

 

– Tyle masz ciekawych wspomnień, tyle przeżyłeś – czy nie napisałbyś pamiętników, książki wspominkowej o tym wszystkim …?

 

– Nie, to mnie nie interesuje, nie przepadam za odwoływaniem się do przeszłości. Życie, jak piosenka, szybko przemija. Chciałbym natomiast, żeby również dzisiaj ludzie lubili moje piosenki i chcieli ich słuchać.

 

– Dziękuję za wspomnienia …